DrAcKo |
Trochę Tu już bawi |
|
|
Dołączył: 08 Sie 2005 |
Posty: 100 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Wśród licznych modów, konwersji i dodatków przeznaczonych dla słynnej strzelaniny Duke Nukem 3D nie brakuje zestawów zawierających tylko i wyłącznie nowe etapy. Wśród nich sporym powodzeniem cieszy się niewielki Special Jlauriol. Czyżby perełka? Niestety nie... do mistrzostwa świata jest jej bardzo daleko!
Plik z dodatkiem waży poniżej pół megabajta i instaluje się w dość prosty, jednak charakterystyczny dla ery DOS-u sposób. Wystarczy bowiem rozpakować archiwum do katalogu z grą w wersji 1.4 (Atomic Edition), po czym uruchomić odpowiedni plik z rozszerzeniem bat. Gra uruchamia się wówczas sama, zaś miejsce pierwszego epizodu zajmuje wspomniany Special Jlauriol. Cóż on zawiera? Ledwie siedem przeciętnych poziomów, pozbawionych fabuły, nowych potworów i modeli broni. Co gorsza, wszystkie grafiki pochodzą z Atomic Edition i są dawkowane w niezbyt przemyślany sposób. Już na pierwszym etapie natykamy się na armię 30-tu gadających 'myszek', łażących bez ładu i składu po obszernym pomieszczeniu. Ów chaos pogłębiają przeciwnicy, mający spore problemy z podejściem do naszego bohatera. W innej salce wpadamy na świniogliny. Te, zamiast nas atakować, maszerują w miejscu, próbując przedrzeć się przez niewidzialną przeszkodę. Tego typu niedoróbek jest niestety więcej.
Kolejna wadą Special Jlauriol są mizerne projekty poziomów. Z reguły przedstawiają one jakieś podziemne laboratoria czy poprzecinane wąwozami, szaro-bure planety. Brakuje im oczywiście szczegółów takich jak malownicze lasy palmowe, imponujące budynki obcych, telewizory czy okna w ścianach, jak hydranty, plakaty, drzewka, głębsze sadzawki czy kontenery. Otoczenie jest więc całkowicie ascetyczne, a krawędzie lokacji proste jak w Doom czy Wolfenstein 3D. Żaden poziom nie odtwarza też jakiejś bardziej realnej okolicy, np. miasteczka, sterówki, bazy kosmicznej. Ową tandetę pogłębia dodatkowo niezbyt przemyślane rozmieszczenie przeciwników. Po pewnym czasie gracz potrafi już przewidzieć, jaki stwór czai się za rogiem i gdzie znaleźć odpowiednią broń.
Poziom trudności został dobrany w sposób przeciętny. Gracz na ogół brnie do przodu jedyną możliwą drogą, rozglądając się czasem za jakąś kartą dostępu, ukrytą w rogu salki, w której było się już nie jeden raz. Potwory atakują schematycznie, na ogół samotnie, czasem większymi grupami. Im bliżej końca, tym jest ich więcej, a broni i naboi mniej. Ostatni etap i finałowa walka z bossem są już właściwie niczym więcej jak zmaganiem się z niedostatkiem sprzętu. A przecież nie na tym polegały wyzwania w oryginalnym Duke Nukem 3D!
Czy zatem w Special Jlauriol można doszukać się jakichkolwiek zalet? Cóż, szczerze mówiąc ciężko o nie. Dodatek jest darmowy i niewielki, ściągniecie go z netu nie będzie więc kosztować majątku. Ponadto przedłuża on przygodę z Duke Nukem 3D, a zatwardziałym miłośnikom gry sprawi jako-taką frajdę. To jednak za mało, by polecić go współczesnym graczom. W sieci nie brakuje przecież znacznie lepszych, bardziej rozbudowanych i przemyślanych konwersji. Szkoda więc, że cała para poszła w gwizdek... |
|